REKRUTACYJNY BON-TON
Małgorzata Balewska, Biuro Karier Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach
rekrutacja | rozmowa kwalifikacyjna
na zdjęciu sześć osób w garniturach podczas oficjalnego spotkania biznesowego

Sytuacja formalna, oficjalne spotkanie i … student, który większość czasu spędził do tej pory na nauce i rozwijaniu równie ważnych i potrzebnych, ale jednak nieformalnych kontaktów głównie (choć nie tylko) z innymi studentami. Nieliczni tylko studenci mają możliwość ćwiczenia praktycznego tego, w jaki sposób powinni zachowywać się w sytuacjach oficjalnych. Stąd zaskoczenie jakim wielokrotnie reagują świeżo upieczeni absolwenci uczelni wyższych na nierzadko jedną z pierwszych w ich życiu sytuację oficjalną - kontakt z potencjalnym pracodawcą - czy to za pośrednictwem poczty, telefonu, czy też osobisty.
W sytuacjach formalnych, jaką niewątpliwie jest, np. rozmowa o pracę, obowiązują bardzo ściśle określone i jasno wytyczone zasady, których nieznajomość, albo też świadome niestosowanie powoduje uszczerbek na naszym profesjonalnym wizerunku. Co zrobić jeśli nie bardzo odnajdujemy się w zasadach etykiety obowiązujących w procesie poszukiwania pracy? A co, jeśli nie chcemy brać udziału w tym "teatrze" szukania pracy, w którym każdy ma określoną scenariuszem (czyli właśnie etykietą) rolę? Może warto zweryfikować swoje zdanie na temat etykiety albo zmienić zawodowe cele zanim staniemy twarzą w twarz z potencjalnym pracodawcą?

WIZERUNEK ZAWODOWY
Intuicyjnie, w relacjach z innymi ludźmi, utrzymujemy pewne granice. Kiedy poznajemy kogoś nowego, na ogół podczas pierwszego kontaktu z tą osobą nie opowiadamy jej wszystkiego o swoim życiu prywatnym, rodzinnym i dylematach egzystencjalnych, jakie ostatnio wzbudzają w nas wątpliwości. Autoprezentujemy się, czyli pokazujemy tylko część siebie - tę część, którą osoba nam nieznana może bez problemu poznać, tę którą bez stresu o to, że zostanie to wykorzystane przeciwko nam, możemy pokazywać innym. Autoprezentacja - czyli pokazywanie - jak najbardziej prawdziwej - ale przefiltrowanej przez nas prawdy o sobie, to naprawdę dobry i potrzebny mechanizm wykorzystywany w kontaktach z innymi, który - pomijając wieczną dyskusje o granice autoprezentacji i manipulacji - pozwala nam stopniowo budować relację i chronić się przez zranieniem.
A w relacjach zawodowych? No właśnie - istnienie zasad opisujących savoir vivre w sytuacjach zawodowych niczym nie różni się od zasad etykiety obowiązujących w kontaktach nieoficjalnych. Tyle tylko, że tutaj prezentujemy przede wszystkim nasze oficjalne - profesjonalne - zawodowe ja. Nie bez znaczenia jest więc na ile profesjonalnie się zachowujemy i na ile potrafimy prowadzić oficjalną korespondencję, rozmowę i tym podobne. Dlatego właśnie tak ważne jest, by posiadać profesjonalny adres mailowy, złożony z imienia i nazwiska, by odpowiednio zacząć i elegancko zakończyć pisanie wiadomości mailowej (przede wszystkim się podpisać!), by przedstawić się odbierając telefon i umiejętnie przywitać rozpoczynając rozmowę o pracę.
Na rozmowie o pracę nie mówi się też wszystkiego - nawet jeśli osoba, z którą rozmawiamy sprawia wrażenie bardzo pozytywnie do nas nastawionej powinniśmy pamiętać, że to osoba, którą widzimy po raz pierwszy i nasze spotkanie nie ma na celu zdobycia nowego znajomego, ale załatwienie pewnej służbowej dla nas obojga sprawy. Nawet jeśli rozmawia nam się naprawdę dobrze, nie powinniśmy snuć opowieści o naszych prywatnych relacjach, czy kłopotach zdrowotnych kogoś z rodziny. Mamy prezentować swoje zawodowe ja - życie prywatne powinno zatem być przedmiotem rozmowy o tyle, o ile merytorycznie dotyczy ono naszej pracy i ram, w jakich możemy ją wykonywać.

BYĆ PONAD REGUŁAMI
Co jeśli robimy wrażenie osoby nieprofesjonalnej? Mniejsza o nasze motywacje - albo nie umiemy, albo z jakiegoś powodu nie chcemy stosować się do obowiązujących zasad. Co jeśli z szefem rozmawiamy jak z kolegą z liceum, a nasz mail sprawia wrażenie wiadomości przesłanej do kolegi za pomocą komunikatora GG? Uwierzcie - tak właśnie wygląda wiadomość, która nie zaczyna się od oficjalnego zwrotu, a jej adresat "zapomina" się podpisać. O ile jeszcze czasem profesjonalny adres mailowy daje nam możliwość domyślenia się kto jest adresatem, o tyle mail w postaci sweeeet-angel70001@.., całkowicie uniemożliwia identyfikację, nie wspominając już o tym, jakie wrażenie robi on na osobie odbierającej wiadomość.
Taki potencjalny pracownik to raczej osoba, której unikamy. Pracodawca może rozumieć to, że ktoś ma inne podejście do życia, czy też wyznaje inne wartości nić on sam. Może nawet rozumieć to, że komuś nie podoba się sztywna etykieta w biurze. Ale bez względu na to co rozumie i jakie ma osobiste zdanie, pracodawca jest osobą która potrzebuje kogoś profesjonalnie obsługującego klientów. Kogoś, kto będzie przestrzegał reguł dobrego wychowania podczas codziennej pracy w biurze i tym samym nie będzie utrudniał pracy innym pracownikom, kogoś z kim kulturalnie będzie można omówić różne problemowe kwestie. Pracodawca potrzebuje kogoś, kto dobrze będzie realizował konkretne zadania.
Bez względu na to ile rozumieją pracodawcy ich potrzebą jest na ogół zatrudnienie kogoś, kto potrafi w pracy schować swoje osobiste poglądy do kieszeni i stosować się do obowiązujących w konkretnej firmie norm. Raczej mało prawdopodobne jest, że pracownik nie stosujący się do ogólnych zasad savoir vivre'u łatwo dostosuje się do zasad obowiązujących w biurze i błędów popełnianych w kontakcie z potencjalnym pracodawcą nie przeniesie na inne kontakty zawodowe. Oczywiście, że pracodawca może zaryzykować i dać nam szansę nauczenia się, tyle tylko że mając do zrealizowania konkretne zadania, oraz (zwykle) kilka innych osób które postępują zgodnie z zasadami obowiązującymi w sytuacjach zawodowych, raczej nie będzie ryzykował.

A JEŚLI OPOWIEM O TYM ŻE MAM W MIESZKANIU CAŁY CZAS BAŁAGAN…
Oczywiście nie chodzi o to, że nie wolno nam zażartować, albo powinniśmy cały czas w usztywnieniu i z miną pokerzysty odpowiadać na pytania monosylabami. W procesie poszukiwania pracy dobrze jest zachowywać się naturalnie, ale pamiętać też należy, że znajdujemy się w sytuacji oficjalnej - istnieją granice, których nie wolno nam przekraczać. Za tą granicą znajduje się, np. zbytnie spoufalanie się z rozmówcą, wypytywanie o sprawy niezwiązane z pracą, opowiadanie o szczegółach ze swojego życia, które nie mają żadnego wpływu na pracę i tak naprawdę nie powinny nikogo interesować. Można oczywiście opowiedzieć, jak to z kolegami z którymi gramy w piłkę wpadliśmy na świetny pomysł wyjazdu na mistrzostwa, a następnie samodzielnie zorganizowaliśmy ten wyjazd wraz z pobytem - i przy okazji udowodnić jak dobrymi organizatorami jesteśmy. Działania z pogranicza życia prywatnego i zawodowego, które służą przedstawieniu konkretnych naszych cech charakteru ważnych w pracy mogą stanowić element rozmowy, nie powinny jednak jej zdominować, nasze opowieści muszą być wyważone, tak byśmy zbytnio nie "zagadali" rozmówcy.
Pracodawcy jednak nie powinno interesować to, jak mamy urządzone mieszkanie, że jesteśmy uczuleni na orzechy włoskie i inne - podobne tym - osobiste szczegóły z naszego życia. Opowiadanie o rzeczach, o których możemy poplotkować z koleżanką przy kawie, nie leży w dobrym guście. Świadczy o tym, że nie znamy, albo nie respektujemy granic obowiązujących na spotkaniach oficjalnych, sprawia, że robimy wrażenie osób dziwacznych, a - tym samym - dyskwalifikuje nas to w roli potencjalnego pracownika.

NIE DLA MNIE TA GRA…
Niektórzy studenci mówią otwarcie o tym, że nie podobają im się zasady obowiązujące podczas rozmów kwalifikacyjnych i w kontaktach służbowych. To jak trzeba zachowywać się podczas rozmowy jest dla nich udawaniem, swego rodzaju manipulacją. Z niechęcią myślą o tym, że będą musieli postępować według tych zasad. Każdy z nas ma oczywiście prawo do tego, by nie akceptować zasad obowiązujących w danym środowisku, jednak przyjmowanie roli osoby, która łamiąc reguły doprowadzi do jakichś przełomowych zmian w zasadach zawodowej etykiety, czy też udowadnianie czegokolwiek, raczej przyniesie odwrotny do zamierzonego efekt.
Reguły są takie, jakie są - możemy albo się do nich dostosować i grać zgodnie z nimi, albo poszukać takiego zawodowego środowiska, w którym etykieta nie jest sztywna. Na szczęście rynek pracy jest na tyle zróżnicowany, że można znaleŹć w jego obrębie miejsca zatrudnienia, w których obowiązują bardziej i mniej sformalizowane zasady odnoszące się do zachowania, wyglądu itd. Warto, zanim rozpocznie się poszukiwanie pracy przemyśleć kwestie związane z etykietą obowiązującą podczas oficjalnych spotkań i odnieść je do swoich celów. Jeśli chcemy pracować w sektorze bankowym, raczej nie ma szans na to, że "prześlizgniemy" się po regułach dotyczących zachowania i wyglądu w pracy. Skoro więc bardzo nie odpowiadają nam zasady w tej branży panujące, może warto zmienić plany i związać swoją karierę z innym miejscem pracy? Pamiętajmy - zawsze mamy możliwość dokonywania wyborów.

A MOŻE POĆWICZYĆ WCZEŚNIEJ?...
Jednym z powodów, dla których pracodawcy chętnie decydują się na zatrudnienie osób posiadających doświadczenie w pracy w organizacjach studenckich, albo też osób posiadających już doświadczenie zawodowe, jest swego rodzaju "obycie" tych osób w sytuacjach oficjalnych. Lider organizacji studenckiej w związku z pełnioną funkcją odbywa wiele rozmów z osobami zarządzającymi i pełniącymi kierownicze stanowiska na uczelni, często musi też pełnić funkcje reprezentacyjne i dlatego właśnie ma większe doświadczenie w tego typu sytuacjach. Jest krok dalej niż osoby, które tylko (albo aż) studiują. I jest to tylko jeden z powodów, dla których osoby działające w organizacjach studenckich mają ułatwione wejście na rynek pracy, o ile nie zapominają o równoległym zdobywaniu doświadczenia zawodowego. Jest to również powód, dla którego bardzo cenieni są kandydaci do pracy nie bojący się zdobywania nowych doświadczeń w czasie studiów - a więc osoby, które nie tylko odbyły obowiązkowe praktyki, ale też decydowały się poświęcić część swojego czasu na wolontariat, staż, wreszcie podejmowały pracę. Może więc warto otworzyć się na takie doświadczenia?